Pan Marian jest mieszkańcem Drawska, małej miejscowości w województwie wielkopolskim. Popołudniu, 10 grudnia 2016 Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzyżu Wielkopolskim odebrała zgłoszenie o zatrzymaniu akcji serca u Pana Mariana, o którym zaalarmowała jego rodzina, z którą przebywał w domu.
Pierwsi na miejscu zdarzenia pojawili się wezwani do akcji strażacy, którzy rozpoczęli akcję ratowniczą z użyciem defibrylatora AED, Samaritan Pad. Po kilkunastu minutach prowadzenia RKO z defibrylacją wykonaną przez AED i późniejszą akcją ratowniczą prowadzoną przez jednostkę pogotowia, przetransportowano Pana Mariana do szpitala.
Defibrylator Samaritan Pad 350P na wyposażeniu jednostki OSP Krzyż był zaledwie od 5 miesięcy. Udało nam się przeprowadzić krótką rozmowę z uratowanym Panem Marianem, który miał ogromne szczęście, że w pobliżu jego miejsca zamieszkania znajdowała się jednostka Straży dysponująca AED.
Panie Marianie, miesiąc temu wystąpiło u Pana nagłe zatrzymanie krążenia. Czy przed tym zdarzeniem wcześniej miał Pan jakiekolwiek problemy kardiologiczne?
Nie, nigdy wcześniej nie miałem żadnych problemów z sercem. Ta sytuacja, która przydarzyła się w grudniu jest pierwszą sytuacją związaną z zatrzymaniem akcji serca i pierwszym problemem zdrowotnym z sercem jaki miałem.
Czy pamięta Pan dzień zdarzenia?
Niestety, nie pamiętam nic szczególnego z tego dnia. To był dzień, jak każdy inny, spędzałem wtedy czas w domu, z żoną i córką.
A jak bliscy zapamiętali to zdarzenie?
Wiem tyle, ile od nich usłyszałem. Świadkiem całego zdarzenia była moja żona, która jako pierwsza rozpoczęła reanimację. Po około 10 minutach do domu przyjechała nasza córka oraz zięć z kolegą, który przejął od mojej żony reanimowanie mnie. Według tego, co opowiedziała mi rodzina, dla wszystkich było to wielkie przeżycie i wydarzenie. Szczególnie, że nigdy wcześniej nie narzekałem na serce, nie miałem żadnych problemów kardiologicznych.
Po jakim czasie od zdarzenia, w Państwa domu zjawiła się pomoc medyczna?
W naszej miejscowości w Pogotowiu jest dostępna tylko jedna karetka i gdy jej potrzebowałem, nie była akurat dostępna. Dlatego pierwsi na miejscu zdarzenia pojawili się strażacy z OSP w Krzyżu Wielkopolskim, którzy przyjechali po około 20-stu minutach. Karetka zabrała mnie do szpitala po około 45 minutach od zdarzenia. Cała akcja reanimacyjna trwała więc około godziny.
A jak się teraz Pan czuje?
Obecnie moje samopoczucie jest coraz lepsze. Niestety mam problemy z pamięcią i z nią jest nieco gorzej, gdyż pamiętam jedynie kilka dni przed wypisaniem ze szpitala. Według tego, co opowiada rodzina, po wybudzeniu ze śpiączki rozmawiałem z nimi normalnie, ale niestety nic z tego nie pamiętam. Żona wspominała, że po przebudzeniu rozmawiałem ze znajomym, który jakiś czas temu umarł.
Czy słyszał Pan wcześniej o konieczności wyposażenie miejsc publicznych oraz służb ratunkowych w defibrylatory AED?
Nie, nigdy o tym wcześniej nie słyszałem. Teraz, co oczywiste, bardzo to popieram. Chętnie widziałbym defibrylatory AED w miejscach publicznych, na przykład w zakładach pracy, urzędach miasta i przychodniach. Oczywiście Służby Mundurowe również powinno być w nie zaopatrzone, co jak widać w moim przypadku okazało się niezbędne.
Podobnie, jak inne uratowane dzięki Samaritanowi Pad osoby, otrzyma Pan od naszej firmy bezpłatnie swój własny defibrylator AED. Czy zastanawiał się Pan, gdzie go umieścić?
Tak, oczywiście. Bez zastanawiania chciałbym przekazać defibrylator AED naszym strażakom Ochotniczej Straży Pożarnej z Krzyża Wielkopolskiego., którzy jeszcze przed przyjazdem Służb Medycznych reanimowali mnie nim i dzięki niemu uratowali mnie.
Zobacz również
powiązane
Samaritan z OSP Gaworzyce uratował pana Jana
70-letni pan Jan stracił przytomność w pobliżu budynku, w którym znajdowali się strażacy. Szwagierka pana Jana, pomimo wezwania pogotowia, postawiła z...
"Myślałem, że nikt go nie użyje"
Życie Pana Henryka uratował siostrzeniec i defibrylator Samaritan PAD . Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu z człowiekiem, który jak się oka...